wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 1


         Dookoła panuje tłok i wszechobecne poruszenie. Za 15 minut odjeżdża pociąg do Hogwartu. Między tłumem przeciska się szczupła dziewczyna średniego wzrostu co chwila odpowiadając na rzucane w jej stronę „cześć, jak tam wakacje?”. Chociaż na jej twarzy gości uśmiech, sto razy bardziej chciałaby się teraz znaleźć razem z przyjaciółmi w cichym przedziale. Podróż przez zatłoczony Londyn aż tu, na King’s Cross była prawdziwym utrapieniem.
         Ta dziewczyna to nie kto inny jak szesnastoletnia Gryfonka Charlotte Sanders. Jej delikatna twarz o smukłych rysach uwiodła już nie jednego chłopaka. Słodkie usta o lekko czerwonej barwie kuszą pocałunkiem, a zgrabny i leciutko zadarty nosek dodaje charakteru. Całości dopełniają pofalowane włosy przypominające kolorem bursztyn w świetle nadmorskiego słońca oraz duże, kocie oczy o oryginalnej barwie. Tęczówki Charlotte to przykład klasycznej mutacji, gdyż dookoła źrenicy są brązowe jak mleczna czekolada, natomiast przy brzegach zielone niczym trawa w środku lata. Ile te piękne oczy wypłakały łez, ile radości przeżyły, iloma wymownymi spojrzeniami obdarzyły przedstawicielów płci przeciwnej wiedzą tylko one same, ale były czasy, że każdy chłopak walczył o choć chwilę zapomnienia w tych cudnych oczętach. I te czasy jeszcze nie minęły, bowiem za Charlotte ogląda się chyba z połowa Hogwartu. Mimo, że należy ona do Gryffindoru to taką dziewoją nie pogardziłby nawet Ślizgon.
         Jednak Charlotte ma to wszystko gdzieś. Nie obchodzi jej popularność ani miłość z ekranu. Dla niej najważniejsze jest bycie sobą, a to że jej prawdziwe ja przypadło do gustu innym jest jednym z wielu plusów bycia nią. Otóż w środku tej pięknej osóbki kryje się prawdziwa wojowniczka, której (dla własnego dobra) wolelibyście nie obrazić. Dziewczyna potrafi ostro zawalczyć o swoje. Zawsze (no prawie) dostaje to czego chce. Nie chcę jednak, żebyście wyobrażali sobie Charlotte jako oschłą chłopczycę charakterem przypominającą krwiożerczego ogra. Wbrew pozorom jest ona bardzo sympatyczna i miła (oczywiście dla tych, którzy na to zasłużyli), chętnie pomaga innym i między innymi dzięki temu ma wielu przyjaciół, nie tylko w Gryffindorze. Nauczyciele też ją lubią, gdyż uczy się dobrze. Warto jeszcze wspomnieć, że Charlotte gra w drużynie quidditcha reprezentując swój dom jako ścigająca.
         Skończmy już ten jakże rozległy opis naszej bohaterki i wróćmy z powrotem do bieżących wydarzeń.
         Gdy na horyzoncie pojawiły się wreszcie przyjaciółki dziewczyny, jej serce zaczęło bić radośniej. Tak długo nie widziała Padmy i Luny. (Mimo, że należała do Gryffindoru, najlepszych przyjaciół miała właśnie w Ravenclawie.) Niestety na to długo wyczekiwane spotkanie musiała jeszcze trochę poczekać, gdyż przed nią jak z pod ziemi wyrósł nie kto inny jak sam książę Slytherinu, Draco Malfoy.
- Hej Sanders.- rzekł z ironią – jak tam po incydencie na Pokątnej? – zapytał wystarczająco głośno by kilka zaciekawionych osób mogło popatrzeć w ich stronę.
- Zamknij się Malfoy bo ktoś usłyszy – dziewczyna nie mogła pozwolić by ktoś się dowiedział co się wtedy stało i na czym ją przyłapano.
- Ale co miałby usłyszeć? Czyżbyś miała jakąś mroczną tajemnicę? – chłopak droczył się z dziewczyną przykuwając tym uwagę coraz większej ilości ludzi.
Charlotte przybliżyła się do chłopaka i ze złością wysyczała mu do ucha:
- Jeśli piśniesz komuś choć słówko to uroczyście obiecuję, że przy najbliższej okazji potraktuję cię Avadą. – wypowiedź zakończyła dyskretnym nadepnięciem Malfoyowi na stopę oraz przetaszczeniu po jego kończynie dosyć (czyt. baaaardzo) ciężkiego kufra. Chłopak wydał cichy jęk po czym odszedł w kierunku swojego przyjaciela Scotta*, a Charlotte, zadowolona ze zwycięstwa, ruszyła w stronę Luny i Padmy.
- Hej dziewczyny! – rzuciła z lekko udawaną radością. Draco popsuł jej humor, a ona nie chciała zarazić złym samopoczuciem koleżanek.
- Czego chciał Malfoy? – zapytała Padma.
- Jak zwykle, naśmiewał się, że w Gryffindorze są same szlamy, że zaśmiecają świat czarodziejów. Bla bla bla… Stara śpiewka – skłamała.
- Malfoy to dupek. Szkoda tylko, że taki przystojny… - powiedziała Padma.
- Czy ja dobrze słyszę, że ty Padmo Patil, siostro Parvati Patil - jednej ze szlachetnych Gryfonek, powiedziałaś właśnie, że Dracon Lucjusz Malfoy II Wredny jest przystojny? – Gryfonka spytała z niedowierzaniem.
- Chodziło mi o to, że… a zresztą nie ważne. Skończmy na tym, że jest idiotą. – odpowiedziała ze zrezygnowaniem Padma. Wiedziała, że kłótnia z tak silnym przeciwnikiem nie ma najmniejszego sensu.
Na twarzy Charlotte pojawił się delikatny, triumfalny uśmiech. Potem ruszyły w milczeniu żeby zająć jeden z przedziałów.
          W pociągu również było tłoczno. Dziewczyny z trudem przeciskały się między tłumem uczniów, którzy szukali wolnych miejsc. Nagle usłyszały za sobą donośny krzyk:
- Hej! Padma, Charlotte! Widzę, że szukać wolnych miejsc. Wbijcie do nas. – był to machający do nich Anthony Goldstein, chłopak z Ravenclawu, w którym podkochiwała się Padma. Niestety pech chciał, że chłopak ten nie przepadał (czyt. Uważał za skończoną wariatkę) za Luną Lovegood. Spojrzał na nią z niesmakiem i po chwili dodał równocześnie zastępując jej wejście do przedziału:
- Zwierzętom i stworzeniom gatunku nieznanego wstęp wzbroniony. – na jego twarzy malowała się wyższość.
Jednak widząc, że Luna nie rusza się z miejsca, mówi:
- Co Lovegood? Ogłuchłaś? Spadaj stąd!-
W tym momencie w Charlotte coś pękło. Już dawno chciała cos zrobić ze stosunkiem Anthony’ego do Luny, a teraz nadarzyła się okazja.
- Goldstein, ogarnij się człowieku! Jak ty mówisz do dziewczyny? – podeszła do niego – To nasza przyjaciółka i obrażając ją, obrażasz też nas. Zaufaj mi, że więcej nas w tym przedziale nie zobaczysz. Idziemy dziewczyny. – rzuciła spojrzenie na Padmę, ta jednak nie drgnęła. – Padma, rusz się. – żadnej reakcji – Padma?! – na twarzy Anthony’ego pojawił się triumfalny uśmiech. Wiedział, że ma przewagę. – Widzę, że wybrałaś chłopaka zamiast przyjaciół. Żebyś tylko tego potem nie żałowała. – rzuciła wściekle Charlotte, wychodząc z przedziału i ciągnąc za sobą niczym nie przejętą Lunę.
         Nigdy nie spodziewała się czegoś takiego po przyjaciółce. Zawsze uważała ją za lojalną i godną zaufania. Tymczasem wystarczył byle chłopak, do tego jeszcze taki chamski, żeby je poróżnić. Może i Luna nie była najnormalniejszą osobą na świecie, ale nie wstydziła się być sobą, a Padma bała się stanąć w obronie koleżanki.
- Zołza – wysyczała Charlotte. Było to skwitowanie myśli kłębiących się w jej głowie.
- Nie przejmuj się tak, nic się nie stało. Nawet nie słuchałam co on do mnie mówił – powiedziała nieobecnym głosem Luna.
- Tu nie chodzi o to co powiedział Anthony, tylko o reakcję Padmy. Zdradziła nas. – skwitowała Gryfonka.
- Powinnyśmy znaleźć jakiś przedział – zmieniła temat blondynka. – Tam jest Harry i Ron. - wskazała na jedne z drzwi.
Od razu udały się w ich stronę.
- Hej Harry, hej Ron. – przywitała się Luna.
- Witaj Luna – odpowiedziała jej tylko Hermina, gdyż chłopcy byli pochłonięci wymianami kart z czekoladowych żab.
- Może byście się chociaż przywitali – rzuciła wesoło Charlotte, której w towarzystwie Gryfonów wracał humor.
- O… cześć! Kiedy przyszłyście? – zapytał nieprzytomnie Ron, na co dziewczyny (nie licząc Luny, która zajęła miejsce przy oknie i wyjęła „Żonglera”) wywróciły wymownie oczami ku górze.
           Harry zwrócił na przybyszki większą uwagę, gdyż miał do Charlotte sprawę, która związana była z jednym niefortunnym wypadem dziewczyny na Ulicę Pokątną.
- Jak tam wakacje? – spytał niby od niechcenia.
- Nie najgorzej – odpowiedziała mu Gryfonka, równocześnie rzucając mu spojrzenie pt. „pogadamy później”.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że owa niefortunna wizyta Charlotte na Pokątnej miała związek z Harrym, któremu wisiała przysługę. W całe zdarzenie wtajemniczona była również Hermiona, która nie mogła poszczycić się tak wielką cierpliwością jak Harry i chciała natychmiast wypytać o wszystko swoją koleżankę.
- Za chwilę zebranie prefektów, może mnie odprowadzisz? – zaproponowała.
- Ej! A ja? – zbulwersował się Ron. – Chyba mnie nie zostawisz? –
- Ginny cię odprowadzi – uśmiechnęła się niewinnie Hermiona. – Ja i Charlotte musimy pogadać – dokończyła.
Ron nie odpowiedział, tylko wrócił do przeglądania kart Harry’ego. Perspektywa spaceru z młodszą siostrą nie była zbyt zadowalając, ale lepsze to od słuchania tych babskich ploteczek. Ginny też nie była zachwycona, że musi się przyznawać do brata. Zdecydowanie bardziej wolałaby pogadać z Luną, albo iść z Hermioną i Charlotte.
            Tymczasem gdy tylko dziewczyny wyszły z przedziału, panna Granger rozpoczęła przesłuchanie:
- No i jak poszło? W liście praktycznie nic nie napisałaś… - zaczęła, a widząc, że jej przyjaciółka nie jest skora do opowiadania dodała: - obiecałaś, że opowiesz mi wszystko jak się spotkamy więc?! -
- Nie będę przecież tutaj o tym mówić. Ktoś może podsłuchać. – ściszyła głos.
- Niby kto? – zapytała zdziwiona Hermiona – kogo interesuje o czym gadamy? -
- Jest więcej zainteresowanych niż myślisz, szlamo. – za ich pleców dobiegał głoś Malfoy’a.
- Odwal się od Hermiony przybłędo! – wściekła się Charlotte. Łatwe wpadanie w furię było kolejnym nieodłącznym elementem jej charakteru.
- Nie zwracaj na niego uwagi. Przyzwyczaiłam się już – uspokoiła ją Hermiona.
            Jednak dla Charlotte nie pojęte było jak można się „przyzwyczaić” do takich wyzwisk. To, że jej przyjaciółka nie była czystej krwi, nie skreślało jej z listy normalnych obywateli świata magii. W momencie kiedy chciała tę właśnie informację wytłumaczyć szanownemu dupkowi Malfoy’owi, zza jego pleców wyłonił się Scott Anderson, najlepszy przyjaciel ślizgona.
           „Wyprzystojniał przez wakacje…” pomyślała Charlotte, natychmiast jednak karcąc się za tak nieprzyzwoitą postawę. To skandal żeby podobał się jej ślizgon, który na dodatek przyjaźni się z potomkiem Lucjusza Malfoy’a.
             Z drugiej strony trudno oprzeć się jego błękitnym jak ocean oczom i kasztanowym włosom opadającym delikatnie na symetryczną twarz. Do tego rozbrajający i niewinny, aczkolwiek na swój sposób łobuzerski uśmiech, który pojawia się na twarzy chłopaka przy każdej okazji. To wystarczy żeby przyspieszyć bicie niejednego żeńskiego serca. Niestety Charlotte nie mogła pozwolić sobie na takie chwile zapomnienia. Wróg to wróg i nic tego nie zmieni.
- O, czyżbyś nabijał się z naszej szlamowatej koleżanki. Czemu mnie nie zawołałeś? Wiesz, że kocham to zajęcie. – i po tych słowach czar prysł. Gryfonka przypomniała sobie jakim to Scott jest draniem.
- No proszę, widzę, że wszędzie łazisz za swoim panem jak na grzecznego pieska przystało. – nie pozostawała dłużna chłopakowi. – Nie macie ciekawszych zajęć niż stanie tu i marnowanie tlenu? – teraz zwróciła się do obu ślizgonów.
- Aktualnie nie. – odpowiedział Malfoy.
- Chodź Charlotte, zostawmy tych śmierciożerców, niech się napawają swoim arystokrackim towarzystwem. – odegrała się Hermiona i odwróciła się od ślizgonów ciągnąc przyjaciółkę w przeciwną stronę.
          Niestety nie wiedziała, że popełniła duży błąd wyzywając chłopaków od zwolenników Czarnego Pana. Ciszę na korytarzu przeszył donośny krzyk:
- Drętwota! – Draco skierował różdżkę w stronę dziewczyny, która po chwili leżała bezwładnie na podłodze.
          Charlotte natychmiast zareagowała i chciała rzucić przeciwzaklęcie. Niestety Scott przewidział jej zamiary.
- Expelliarmus! – krzyknął, a potem przywołał do siebie jej różdżkę. Dziewczyna zmierzyła go nienawistnym spojrzeniem, poczym nachyliła się nad przyjaciółką próbując jej jakoś pomóc.
          Nagle Malfoy odepchnął ją od Hermiony i zabrał bezwładną, ale wszystkiego świadomą dziewczynę do swojego przedziału. Charlotte pobiegła za nim, nie chcąc zostawiać przyjaciółki sam na sam z tym draniem.
- Malfoy, dobrze ci radzę, zostaw ją w spokoju! – zwróciła się do blondyna.
- Nikt nie będzie bezkarnie wyzywać mnie od śmierciożerców! – krzyknął po czym zatrzasnął drzwi.

_____________________________________

Stwierdziłam, że dodam pierwszy rozdział jeszcze dziś. Zapraszam do komentowania i obserwowania (odwdzięczę się)
PS. Opowiadanie pisane jest czasami trochę żartobliwym językiem. Mam nadzieję, że to was nie zrazi :)

9 komentarzy:

  1. Świetny blog! :--)
    u mnie przemyślenia:
    mozeselubieconie.blogspot.com
    zaobserwuj, skomentuj będę bardzo wdzięczna :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem ciekawie, naprawdę bardzo mi się podobało, szczególnie końcówka. Błędów nie znalazłam.
    Ale zastanawia mnie jedna rzecz.. Malfoy.. No bo fakt - jest wredny i w ogóle, ale jego poziom inteligencji jest jednak duży. Więc dlaczego robił coś takiego w pociągu, gdzie wszyscy mogli go zobaczyć? Poza tym czemu go tak wyprowadziło z równowagi nazwanie go śmierciożercą?
    Dobra, jeśli chodzi o styl - tu też nie mam się do czego przyczepić. Ale nie myślałaś o tym, żeby pisać w 1 os. lp? Mi osobiście jest to właściwie obojętne, ale jednak poprzez taką narrację bardziej można się wczuć w odczucia bohaterki.
    To chyba tyle, życzę weny i czekam na więcej.
    Pozdrawiam, Erin. ;*

    PS. Wyłącz weryfikację obrazkową. Znajdziesz tą opcję w ustawieniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało. A co do reakcji Malfoy'a to rzeczywiście może trochę tego nie przemyślałam... Ten wątek pojawi się jeszcze w następnym rozdziale i postaram się go trochę naprostować.
      Co do narracji pierwszoosobowej to pisałam kiedyś w takiej formie i teraz zdecydowałam się na odmianę, zobaczę - najwyżej wrócę do starego stylu :)
      Bardzo dziękuję ci, że poświęciłaś mojemu blogowi czas i uwagę. Dziękuję również za szczerą opinię.

      Usuń
  3. Super początek! :3
    Wyłącz weryfikację obrazkową.

    OdpowiedzUsuń
  4. super, chętnie będę tu zaglądała. :)
    zapraszam do mnie.
    myotherlife.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog Award! szczegóły na moim blogu w zakładce LIEBSTER BLOG AWARD. miłej zabawy! :)
    pyskara.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytam tego typu opowiadań. Nie czuję do nich sympatii itd. No ale twój blog jest świetny! Piszesz ciekawie, a przede wszystkim jest długa treść. Wygląd bloga też jest okej. ;)

    Oby tak dalej, a wiele osiągniesz. ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. cześć:*:*:*
    super blog, uwielbiam HP. :*
    bardzo ciekawe opowiadanie ;)
    bardzo dziękuję za komentarz na moim blogu :
    moj-kosmetyczny-kacik.blogspot.com
    bardzo przepraszam, że nie bło gadżetu "obserwatorzy". Jestem tu nowa i jeszcze nie wiem co i jak do końca :)
    Ale już jest, więc...jeśli możesz to bardzo proszę o obserwację :*
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. No. W końcu przynajmniej zaczęłam. ^^
    Ale powiem Ci, że jestem pod dużym wrażeniem. :)
    Podoba mi się Twój styl i urokliwy rozwój akcji.
    Co do rozdziału: Draco... O ja jebie. XD Świetny jest :3
    Charlotte podoba mi się jako postać. Jest barwna i coś czuję, że kryje w sobie wiele tajemnic. :)
    Dobra. Nie zanudzam tylko lecę czytać dalej, bo mnie wciągnęło ^^
    ~T

    OdpowiedzUsuń

- Proszę o szczere komentarze, bo to one motywują mnie najbardziej :)
- Linki do swoich blogów zostawiajcie w zakładce SPAM :] (będzie mi łatwiej je ogarnąć)

Zapraszam na blogi mojej kolezanki :)

Obserwatorzy